niedziela, 20 grudnia 2020

A ja chcę do Japonii

Zastanawiałem się ostatnio gdzie byłem i gdzie chciałbym być.
Byłem m.in. we Włoszech, Hiszpanii, Turcji, USA. Może gdzieś jeszcze... może coś pominąłem.
Mam takie marzenie teraz, żeby wybrać się do Japonii.
Jeśli ktoś z Was był, to bardzo bym prosił żeby pisać w komentarzach Wasze relacje z Japonii i o Japonii.
Chciałbym również nauczyć się języka japońskiego.
Myślę, że wrócę jeszcze w którymś z postów do Kraju Kwitnącej Wiśni.
A póki co... wklejam pod spodem zdjęcia takiego prezentu, który dostałem od koleżanki, która w Japonii była. To taka zawieszka na telefon komórkowy.



Natomiast pod spodem zdjęcia obrazu z moim imieniem. Na pierwszym (tym dłuższym) po japońsku. Na drugim jest z kolei po chińsku. Mój tata mi przywiózł z Chin (to krótsze).


Grzesiek

czwartek, 3 grudnia 2020

Powrót do pisania? Mam nadzieję!

Dawno mnie tutaj nie było. Mam nadzieję, że od teraz posty będą wstawiane bardziej regularnie.
Przynajmniej dołożę do tego starań. Co się u mnie zmieniło? Niewiele.
No może tyle, że u Pani Psychiatry mam wizyty telefoniczne. Natomiast z Panią Psycholog spotykam się na Skype.
Jak radzicie sobie podczas epidemii?
Jeśli o mnie chodzi, to znoszę to w miarę dobrze.
Ja osobiście jestem osobą, która lubi być w domu. Dlaczego? Ponieważ gdy wychodzę gdzieś dalej z domu, to odczuwam lęki.
Natomiast gdy idę z pieskiem, to lęki nie są takie intensywne. W sumie nie wiem czemu tak jest.
Na koniec chciałem podzielić się z Wami piosenką, która mnie osobiście bardzo się podoba.

Pozdrawiam Was serdecznie i udanego dnia życzę.

Grzesiek

sobota, 20 czerwca 2020

Czas na tumblr

Spokojnie! Nie zmieniam adresu bloga. Ten adres będzie cały czas dostępny, ale na moim drugim blogu w serwisie tumblr będą pojawiały się głównie posty z muzyką, cytatami, wierszami i zdjęciami.
Dlatego zapraszam do odwiedzania tego bloga jak i tego drugiego na tumblr. :)
Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku. U mnie można powiedzieć ostatnio jest w miarę ok.
Mam terapię na Skypie z Panią Psycholog. Z kolei z Panią Psychiatrą miałem kilka razy telefoniczną wizytę. Ale już wkrótce wracamy do normalnego trybu.
Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej... po prostu boję się wychodzić z domu i jechać gdzieś dalej.
Wiem, że tak się nie da cały czas. Jednak strach jest niestety mocny.
Mimo wszystko wizyta już umówiona, to pojadę. Może mi to ostatecznie dobrze zrobi.
Staram sobie wmawiać, że wszystko jest po coś i że muszę zwalczać swoje lęki.
Niestety... to nie zawsze działa. Czasem strach i lęk są silniejsze ode mnie.
A jak Wy radzicie sobie ze swoimi lękami, strachami? Napiszcie w komentarzu.
Może komuś się to przyda, może komuś pomoże. Sam bym chętnie poczytał o Waszych sposobach na radzenie sobie z lękami, ze stresem, ze strachem.
A na koniec podaję link do mojego drugiego bloga

https://schizofrenikjestmartwy.tumblr.com/

Pozdrawiam, zapraszam i do przeczytania w następnym poście.
Grzesiek

poniedziałek, 25 maja 2020

#PoGodność


Co roku odbywa się Marsz Żółtej Wstążki, Marsz o godność – solidarności z osobami doświadczającymi kryzysu psychicznego.
W tym roku nie ma możliwości spotkać się na ulicy. Można natomiast wziąć udział w marszu online.
Więcej informacji na stronie https://ef.org.pl/


Idziemy #pogodność 30.05.2020.

#PoGodność

wtorek, 5 maja 2020

Koszmary senne

W sumie od dziecka, czyli gdzieś tak jak miałem powiedzmy 10 lat... zaczęły się u mnie koszmary senne. Nie pamiętam w ogóle wcześniejszych snów. Od około dwóch tygodni koszmary bardzo się nasiliły.
Opiszę Wam jeden sen, który nawiedza mnie od dziecka. Jak również opiszę sen z dzisiejszej nocy.
Pojawiło się u mnie masę koszmarów sennych w ostatnim czasie, ale nie będę wszystkich opisywać, ponieważ post byłby co najmniej na całą stronę. A nie chcę przesadzać z długością postów, ponieważ nie każdy chciałbym czytać post, który jest aż tak długi.
Oto mój sen, który pojawia się do dzisiaj, a pierwsze raz pojawił się w wieku 10 lat. Mam wrażenie, że ten koszmar był pierwszym, który przeżyłem w życiu. Wtedy zaczęły się koszmary senne.

SEN, KTÓRY JEST ZE MNĄ OD DZIECKA
Najczęściej koszmary dotyczą śmierci moich bliskich.
Nie zawsze, bo czasami zdarzają się, że przed kimś uciekam. A ten ktoś mnie w końcu dopada.
Nawet nie wiem jak on wygląda, bo nie widzę go we śnie, ale wiem że przed nim uciekam.
Mam taki sen, który dręczy mnie od dzieciństwa. Wraca do mnie jak bumerang.
Śni mi się, że schodzę za tatą do piwnicy i on wchodzi do takiego pomieszczenia w piwnicy.
Zamykają się za nim drzwi. Nic nie mogę zrobić. Słychać potworne krzyki i hałasy.
Zaczynam płakać. Po chwili drzwi się otwierają i z pomieszczenia zaczynają wylatywać
jakieś ludzkie szczątki, kości i wylewa się spora ilość krwi.
Budzę się płacząc. Płaczę we śnie i płaczę naprawdę. I nie mogę się opanować.

SEN Z DZISIEJSZEJ NOCY
Śniło mi się, że byliśmy z rodziną w mieście. Byli moi rodzice, kuzyni, wujek i ciocia.
Na ulicy było sporo obcych osób. Jak to w mieście.
Szliśmy jakąś ulicą. Nie wiem jakie to było miasto niestety. Ciężko było mi je rozpoznać.
Nagle było trzęsienie ziemi. Wszystko zaczęło się trząść. Budynki zaczęły się walić.
Odwróciłem się i zobaczyłem, że moja rodzina zaczyna zapadać się pod ziemię.
Jakby ziemia zaczęła ich wciągać. Po chwili spod ziemi zaczęła tryskać krew. Jakby na ulicy zrobiło się mokro od ludzkiej krwi. Zacząłem płakać i obudziłem się, ale to był dalej sen.
Wstałem w łóżka. Otworzyłem drzwi do łazienki. Ale jak przez nie przeszedłem, to znalazłem się... na jakiejś ulicy. Sypał śnieg. Było bardzo zimno, a ja byłem w samej piżamie. Szedłem chwilę tą ulicą. I nagle ziemia pod moimi nogami zaczęła się rozsuwać. I zacząłem spadać. I się obudziłem.

PODSUMOWANIE

Niestety... w ostatnim czasie koszmary przybrały na sile. I pojawiają się znacznie częściej niż wcześniej. Nie lubię swoich snów. Męczą mnie psychicznie. Ja po nocy kiedy śni mi się koszmar, to jestem bardziej zmęczony niż jakbym w ogóle w nocy nie spał.

NA KONIEC MUZYCZNIE

Na koniec chciałem wstawić piosenkę, która bardzo mi się podoba.
Życzę spokojnego dnia. I zapraszam oczywiście na kolejny post na moim blogu.


Grzesiek

piątek, 10 kwietnia 2020

Wesołych Świąt Wielkanocnych 2020

Z okazji Świąt Wielkanocnych 2020 (w tym roku także innych niż normalnie) składam Was życzenia wszystkiego dobrego, zdrowia, uśmiechu, radości, miłości, samych dobroci i dużo szczerości wobec Was. Żeby ludzie nigdy Was nie oszukiwali i zawsze byli szczerzy.
Mam nadzieję, że mimo tego że Święta Wielkanocne będą inne niż zwykle... to mam nadzieję, że mimo wszystko spędzicie Je w gronie najbliższych osób (które z Wami mieszkają). Jeśli jesteście zmuszeni spędzać te Święta samotnie, to życzę Wam dużej wytrwałości i pogody ducha mimo wszystko.

Wesołych Świąt Wielkanocnych
      życzy
   Grzesiek

piątek, 21 lutego 2020

Billie Eilish

Dzisiaj post muzyczny. Ostatnio wpadła mi w ucho twórczość artystki Billie Eilish.
Nawet wczoraj kupiłem Jej płytę. Muszę powiedzieć, że Jej piosenki mnie urzekają.
Bardzo podobają mi się też teledyski piosenkarki. Jeden, który wybrałem... wrzuciłem pod postem.
Jak się okazuje Billie Eilish w przeszłości zmagała się z depresją.
Było Jej na pewno ciężko. Niestety ja sam na początku choroby również przez 2 lub 3 lata zmagałem się z depresją. Na szczęście udało mi się wyjść z depresji, ale niestety schizofrenia pozostała.
Ale wracając do Billie... i tym samym podsumowując. Uważam, że jest świetna i mam nadzieję, że Jej kariera będzie się rozwijać w zawrotnym tempie. Mogę polecić Jej twórczość wszystkim.
Mimo, że mam świadomość tego, że nie każdemu się spodoba. Ale o gustach się nie dyskutuje.
Bo każdy człowiek jest inny i lubi co innego.
Jako ciekawostkę na koniec... podam Wam, że to właśnie Billie Eilish nagrała ostatnio piosenkę “No Time To Die”, która jest tytułową piosenką do najnowszej części Jamesa Bonda.
A już teraz zapraszam do wysłuchania piosenki Billie Eilish pod tytułem "bury a friend".
Grzesiek

poniedziałek, 3 lutego 2020

Nowy tydzień i nowe - stare problemy

Nareszcie mój nastrój jest w lepszej kondycji. Chociaż dzisiaj znowu jest pochmurno i nie przyjemnie. Znowu tak depresyjnie. Staram sobie jakoś radzić np. słuchając muzyki.
Niestety ale cały czas uważam,  że jestem śledzony i podsłuchiwany.
Boję się, że w miejscach publicznych jestem rejestrowany na kamerach.
Staram sobie wmówić, że to nie prawda. Walczę z tym. Czasami udaje mi się te uczucia zmniejszyć, a czasem niestety są silniejsze ode mnie.
W każdym razie codziennie z czymś walczę. Ale nie zawsze... zwyciężam.
Bardzo często mam też tak, że odczuwam deja vu. Jest to uczucie, że coś już kiedyś się wydarzyło.
Mam wtedy wrażenie, że dana sytuacja się powtarza. Tak jakby cofnięcie w czasie i powrót do teraźniejszości.
Często dręczą mnie koszmary. Prawie nigdy nie śni mi się nic miłego.
Najczęściej są to koszmary o np. apokalipsie, czy śmierci. Najczęściej o śmierci bliskich osób. Najczęściej budzę się z dużym i nie przyjemnym lękiem. Akurat takich snów mam serdecznie dosyć.
Od dawna interesuję się tematyką egzorcyzmów. Osobiście nie jestem jakiś bardzo religijny.
Ale egzorcyzmy mnie interesują. Czasami mam wrażenie, że może na mnie powinny być odprawione. Może mam problemy natury religijnej. Ale co ja gadam... przecież ja nawet nie chodzę do kościoła. A jednak... a jednak mam takie podejrzenia. Nie wiem skąd się biorą.
Co do moich głosów. Cieszę się, że są mniejsze. Ale czasami potrafią mi dokopać.
Niestety nie mogę o nich więcej napisać. Mam takie powody. Zresztą po prostu... napisałem tyle i chyba wystarczy.
Życzę Wam spokojnego poniedziałku i jak zawsze do przeczytania w następnym wpisie.
Grzesiek

piątek, 31 stycznia 2020

Co dzisiaj u mnie?

Obudziłem się dzisiaj i czuję do tej pory spory smutek. Doszedłem do wniosku, że to wszystko wina pogody. Bo dzisiaj zdecydowanie pogoda jest depresyjna.
W sumie to tylko moje podejrzenia. Mimo wszystko uważam, że pogoda ma duży wpływ na nasze samopoczucie. Nic mi się dzisiaj nie chce. A musi mi się chcieć, bo muszę odkurzać. Trzeba zrobić w domu porządek. Wiem, że odkurzanie nie jest najważniejsze, ale to przynajmniej mnie zmobilizuje do działania, a myślę że tego mi właśnie trzeba.
Chciałbym żeby wszystko samo się dobrze układało, ale wiem też że to niemożliwe.
Niestety, ale my ludzie często nie mamy wpływu na nasz nastrój. Często chcemy, żeby wszystko było dobrze a jednak nasz organizm czy nasza psychika się buntuje i nic z tego nie wychodzi. Nasze plany, które mamy po prostu nie wychodzą i wszystko jest zawalone.
Liczę tylko na to, że często rano mam doła, a później mija i jest lepiej. Mam nadzieję, że tym razem też tak będzie. Może za sekundę, minutę czy godzinę będzie lepiej i mój humor się poprawi? Tego nie wiem, ale liczę że tak właśnie będzie. Walczę z moim nastrojem i liczę na to, że wygra nastrój pozytywny.
Zostawiam Was i idę robić swoje. Co takiego? A nic... po prostu idę odkurzać, za chwilkę.
To taka moja mała walka. Zająć czymś umysł i zapomnieć o kiepskim nastroju.
Myślę, że będzie dobrze. A póki co życzę Wam miłego dnia i do następnego posta.
Grzesiek

niedziela, 26 stycznia 2020

Kiepsko jak na razie

Dzisiaj od rana mam doła. Nie czuję się najlepiej. W takie dni chciałbym się gdzieś schować i nie wychodzić. I to zdenerwowanie. Tak, jestem poddenerwowany i zlękniony. Jakoś tak mi smutno.
Wiecie... są takie chwile, że człowiek jest już po prostu zmęczony.
Mimo to... nie poddaję się. Chcę walczyć. I to jest pozytywna część mojej osobowości.
Przynajmniej takie mam wrażenie, że to jest akurat w tym wszystkim pozytywne.
Mam nadzieję, że Wy macie lepszy nastrój dzisiaj niż ja. Tego Wam życzę.
Życzę Wam dużo siły i pogody ducha. Dzisiaj post krótki, ale to co chciałem w nim przekazać... przekazałem.
Tradycyjnie już na koniec posta mam dla Was piosenkę. Miłego dnia dla wszystkich.
Grzesiek

niedziela, 19 stycznia 2020

Problemy... i po co mi one? :(

Mam problem. Wszystko zaczęło się w drugi dzień Świąt. Jadłem kolację i nie mogłem przełknąć nawet kęsa bez popicia wodą gazowaną, sokiem. Po prostu tak jakby nie dawałem wtedy rady jeść (przełykać) bez popicia. Miałem potem trochę spokoju od tego, bo na chwilę przeszło. Ale od około 4 dni znowu to mam. Muszę wszystko popijać wodą. Czasem nawet woda nie pomaga. Boję się ostatecznie, żeby się nie zadławić. I nie wiem skąd to się wzięło. Ale przez to wszystko zawsze mam ze sobą butelkę wody gazowanej, ponieważ inaczej nie daje rady jeść. W ogóle tak się boję jeść, że mało jem. Doszło do tego, że w ciągu tych kilku ostatnich dni schudłem ponad 3kg. Akurat to, że schudłem to mnie cieszy, ale wolałbym jednak móc przełykać normalnie.

 P.S. W dodatku wczoraj zacząłem mieć problemy z piciem wody gazowanej, kawy czy herbaty. Po prostu ciężko mi przełykać wodę. I denerwuje mnie to, że od kilku dni bardzo trzęsą mi się ręce. Jak np. słodzę herbatę to większość cukru spada na stół.

Czemu zawsze coś musi się przyplątać niefajnego? Chyba tak już w życiu jest.
Żeby przypadkiem nie było za dobrze.

Jak zawsze mam dla Was piosenkę na koniec mojego posta.
Spokojnego dnia życzę wszystkim.
Grzesiek

czwartek, 9 stycznia 2020

BLOG Crystal Purple Eclipse

Chciałbym bardzo polecić BLOGa mojej znajomej!

Wszystko liczę i nie potrafię przestać

Od już bardzo dawna mam problemy z liczeniem. I nie chodzi mi tutaj o matematykę.
Po prostu wszystko co robię... liczę.
Zamykam drzwi - Liczę.
Palę papierosa - Liczę.
Idę z psem na spacer - Liczę.
Musi wyjść liczba jaka mi odpowiada. I wtedy jest dobrze.
Jak np. palę papierosa rano, to muszę zaciągnąć się nim 27 razy.
A gdy palę przez resztę dnia, to muszę to zrobić 24 razy.
Rano z liczb wychodzi dobra liczba 2+7 = 9. A potem również dobra na dzień 2+4=6.
Jeśli bym tego nie zrobił coś bardzo złego mogłoby się stać. Mam przekonanie (a przez to też przymus), że jeśli coś nie zgodzi się w liczbach to może się wydarzyć coś złego i tego się boję.
Dlatego zawsze dbam oto, żeby wszystko było dokładnie policzone.
Na dłuższą metę jest to bardzo uciążliwe i kłopotliwe. Ponieważ muszę cały czas o tym pamiętać.
Jeśli zapomnę, to też może się coś stać. A tego nie chcę. Boję się tego.
Nie mogę się powstrzymać przed liczeniem, ale to wynika ze strachu i przekonania, że coś mogłoby się złego stać jeśli tego nie policzę, lub policzę błędnie.
Nie wiem czy taką mam po prostu naturę... nie wiem.
Chciałbym przestać liczyć. Uważam, że wtedy byłoby mi łatwiej. Nie musiałbym się tak stresować.
Mimo doła... patrzę z nadzieją w przyszłość... że kiedyś będzie lepiej i nie będę musiał tak ciągle martwić się liczbami.
Na koniec postu jak zawsze polecam piosenkę.
Grzesiek

środa, 8 stycznia 2020

Mój dołek... moje życie... moje przemyślenia.

Są takie dni, że człowiek wstaje zadowolony. A potem? A potem wpada w dołek, czy stan depresyjny. Ja mam dzisiaj taki dzień. Często rozmawiam przez telefon. I często mam wrażenie, że rozmówca po drugiej stronie to wytwór mojej wyobraźni. To uczucie, że kogoś naprawdę nie ma jest dosyć dołujące. Bo jeśli byłaby to stu procentowa prawda, to mogłoby się okazać że jestem sam. Całkiem sam. O ile ja sam istnieję. W sumie to dla mnie ciężki temat i trudno mi dojść do ostatecznych wniosków.
Zastanawiam się czasami ile warte jest życie, jeżeli nic nie istnieje. Trochę boję się tego, żeby to okazało się prawdą. W sumie lubię samotność, ale jednak wrażenie że jestem tu na świecie sam, jest nie fajne.
Jeśli chodzi o moją samotność, to mimo że mam wokół siebie rodziców i pieska, jeśli naprawdę istnieją a załóżmy że istnieją (mój pies bardzo mi pomaga, ale boję się że pewnego dnia odejdzie i nie wiem co wtedy zrobię), to i tak czuję samotność.
Wiecie... uczucie samotności to na dłuższą metę dołujące uczucie. A jeśli przychodzi myśl, że ludzi wokół mnie tak naprawdę nie ma, to wpadam w jeszcze większy dół.
Bo co by to oznaczało? A to, że jestem zdany tylko na siebie bez możliwości żadnego wsparcia tak naprawdę. Chciałbym się mylić w moich przemyśleniach. Staram się sobie tłumaczyć, że tylko tak mi się wydaje, ale niestety mój umysł mnie nie słucha. Działa przeciwko mnie. I nie pozwala mi się uwolnić od tych myśli. Mam nadzieję, że w przyszłości odnajdę swoją prawdę i będę mógł postawić ostateczną diagnozę moich często smutnych przemyśleń.
Na koniec jak zawsze zachęcam do odsłuchania piosenki, którą wstawiam poniżej.
Grzesiek

piątek, 3 stycznia 2020

I mamy 2020 rok

Mamy 2020 rok i zastanawiam się czy każdy z Was miał noworoczne postanowienia? Bo ja jestem na tyle dziwny, że kompletnie nie miałem noworocznych postanowień.
Zresztą nigdy takich nie mam. Może to głupie, ale uważam że jak ktoś coś chce osiągnąć (ma jakieś plany, czy chce zmian w życiu) to osiągnie to nawet bez tych postanowień.
Z kolei od pewnego czasu mam taki mały problem. Znaczy się nie wiem czy to jest problem. Mam takie wrażenie, że występuję w filmie. Po prostu, że cały czas jestem kręcony kamerą i że gram w filmie. Po prostu mam wrażenie, że całe moje życie to film. Nie umiem tego wyjaśnić.
Chyba jak na razie napisałem wszystko. Na koniec jak zawsze piosenka. Tradycyjnie.
I oczywiście do kolejnego wpisu na blogu.
 
Grzesiek